Kasjopea Kasjopea
279
BLOG

Jeszcze o prawie jazdy. Teraz poważnie!

Kasjopea Kasjopea Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

W ostatniej notce analizowałam (nie do końca poważnie) zagadnienie prawa jazdy i tego, czy jest ono rzeczywiście atrybutem tak niezbędnym, za jaki zwykło się je uważać. Zabawiłam się jednak, i dążyłam do udowodnienia konkretnej tezy, naśladując styl „wolnościowy”. Jak się okazało, naśladowanie tegoż stylu poprzez użycie słów kluczy: „szemrane biznesy”, „darwinowska selekcja naturalna”, „społeczny przymus”, „wolny obywatel”, „lobby”, „socjalistyczne mnożenie paragrafów”, „sitwa”, a także „praworządny obywatel” miast spotęgować satyryczny charakter tekstu, przywiodło niektórym na myśl nazwisko JKM-a. Może powinnam wręcz czuć się dumna, że tak umiejętnie sparodiowałam styl rozpoznawalnego polityka (lub też styl jego zwolenników), aż nikt nie zorientował się iż jest to próba parodii?

Spośród wspomnianych wyrażeń kluczowych, chciałabym zatrzymać się nad jednym: darwinowska selekcja naturalna”. Jak już wyjaśniłam, pisząc starałam się nadać nieco groteskowy wydźwięk notce. Nie mogło zatem zabraknąć terminów „naukowych”. Czy jednak istotnie pozwolenie na samoeliminację nieostrożnych, stwarzających zagrożenie osobników na dłuższą metę wywołałoby wzrost bezpieczeństwa? I czy jest to jedyna metoda osiągnięcia takiego efektu? Gdy pojawiają się takie dylematy, wymagające przeprowadzenia badań, najprościej skorzystać z opinii eksperta w danej dziedzinie. Profesor Włodzimierz Oniszczenko (UW) wypowiedział się następująco: "Gen zawiera informacje o kodowaniu białek. To one uczestniczą w tworzeniu mechanizmów odpowiedzialnych za podłoże nerwowe człowieka, tj. system neuroprzekaźników w mózgu czy hormonów. Dopiero te mechanizmy stanowią podstawę do rozwoju pewnych postaw i zachowań. Jakby tego było mało, rodzą się one w określonym środowisku, które może im sprzyjać bądź przeciwnie. Podsumowując: geny to predyspozycje. Ale za ich wyzwolenie odpowiada środowisko". Podczas interpretowania tej wypowiedzi w kontekście kierowania pojazdami, nasuwa się refleksja, że wrodzoną skłonność danej osoby do ryzykownego postępowania można zarówno rozwinąć, jak i stłumić. Jak rozwinąć? Jeśli wielu kierowców będzie agresywnych, to kolejni będą brali z nich przykład. A jak stłumić? Spodobała mi się propozycja Jarosława Klimentowskiego: „Dobrym rozwiązaniem (choć niestety kosztownym) byłby np. symulator. Na symulatorze można sprawdzić znajomość przepisów w dowolnie wyidealizowanych i wymyślonych przypadkach, których nie sposób sprawdzić w normalnej jeździe miejskiej...”. Rzeczywiście, podczas symulacji można byłoby przepracować całą serię niebezpiecznych sytuacji, nie narażając ludzi na konsekwencje zdrowotne. Co więcej, słyszałam od osoby po studiach pedagogicznych, że aby coś zapamiętać, statystycznie dziecko potrzebuje osiemnastu powtórzeń. Dorosły człowiek może nawet więcej, bo z wiekiem ilość neuronów spada. Ćwiczenia symulacyjne teoretycznie umożliwiałyby odbycie dowolnej liczby powtórzeń za cenę znacznie niższą, niż wyniosłaby cena naprawy samochodu w razie błędu ucznia. Jeśli zaś odbycie szkolenia wzbogaconego w symulacje wiązałoby się z pewnymi korzyściami, na przykład ze skróceniem „okresu próbnego” dla świeżych kierowców, wówczas prawdopodobieństwo powodzenia takiej akcji wzrosłoby jeszcze bardziej.

            Nie wiem, czy ktoś zauważył, że wymieszałam argumenty groteskowe (na przykład „społeczny przymus”, i całkiem, jak mi się wydaje, racjonalne spostrzeżenia (konieczność egzaminów zawodowych). Zabrakło mi przykładów, w związku z czym jestem wdzięczna blogerowi luznemysli.pl za wspomnienie Paragwaju, państwa bez praw jazdy. W ogóle zresztą, komantarze dostarczyły mi ciekawego materiału do przemyśleń.

            Konkluzje z mojej zabawy z pisaniem? Zaopatrzenie notki tagiem „kpina” nie sprawia, że sarkazm w tekście staje się oczywisty. Konieczność istnienia prawa jazdy również nie jest oczywista. Oczywiste jest jedynie to, że obecny system szkolenia kierowców i weryfikowania ich umiejętności nie jest satysfakcjonujący. Jednym z rozwiązań mogłoby być wprowadzenie symulatorów (lecz niewykluczone, że barierą jest koszt samego urządzenia – nawet, jeśli zwróciłby się już po roku, czy kilku latach, jest to znaczny wydatek.

Kasjopea
O mnie Kasjopea

Interesują mnie nauki ścisłe i techniczne, a także ich związki z życiem społecznym. Uwielbiam pisać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo