Kasjopea Kasjopea
223
BLOG

"Domy na Srebrnym Globie" - nauka j. polskiego dawniej cz. 2.

Kasjopea Kasjopea Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Kogo nie fascynują spekulacje na temat przyszłości? Kto nie zastanawiał się nigdy nad tym, jakie technologie staną się dla przyszłych pokoleń równie oczywiste, jak dla nas obecnie komputery? Nad tym, czy kiedyś loty w kosmos bedą dostępne dla przeciętnych ludzi, a na naturalnym satelicie Ziemi powstanie baza noclegowa? Albo nawet, czy istniałaby możliwość zamieszkania na Księżycu?

Jeśli chodzi o odpowiedź na ostatnie pytanie, jeszcze kilkadziesiąt lat temu przejawiano niemały optymizm. W tekście zatytułowanym "Domy na Srebrnym Globie" Stanisław Borowiecki pisze: "Wybiegnijmy myślą kilkanaście, a może tylko kilka lat naprzód. W kierunku Księżyca wyrusza pierwsza wyprawa kosmonautów. Po wylądowaniu rakiety na Srebrnym Globie przybysze z Ziemi zbudują bazę mieszkalną i naukowo-badawczą dla kosmonautów. Początkowo baza będzie miała charakter prowizoryczny".

Cóż za niezachwiana pewność przebija z powyższych słów! Wszystkie zdania mają charakter twierdzący. Brak miejsca na cień wątpliwości, na przypuszczenia. Tak będzie (i co zaskakujące, nie jest podkreślone, że dzieła tego dokonają naukowcy z zaprzyjaźnionego kraju za wschodnią granicą, nie zaś amerykańscy imperialiści - albo propaganda była na tyle skuteczna, że nie widziano potrzeby, by to podkreślać, albo też zdobyto się na przejaw obiektywizmu).

O ile w roku wydania książki, w której znalazłam przytoczony tekst ("Mowa ojczysta", 1973 rok, podręcznik do nauczania języka polskiego w VII klasie szkoły podstawowej) od pierwszego lądowania człowieka na Księżycu minęły cztery lata, o tyle zapowiadanej bazy wciąż nie widać nawet w momencie, gdy piszę te słowa. Chyba, że byłaby tajna? Jednak taki sukces z pewnością zostałby szybko nagłośniony i wzbudziłby na tyle dużą sensację, że niemal nikomu nie opłacałoby się go ukrywać. Krążą co prawda informacje o planach wybudowania takiej bazy, a nawet o tym, że można tego dokonać w ciągu 10 lat. Jak jednak wskazuje przykład książkowego tekstu, podobne rewelacje zweryfikować może tylko czas.

Dalszy ciąg czytanki jest jeszcze ciekawszy. Mianowicie, daje on okazję, by poznać budowę takich domów. 

"Pierwsze księżycowe domy - jak projektują dziś specjaliści - będą wykonane z tworzyw sztucznych, takich jak: nylon, terylen lub stylon" - to zdanie wydaje mi się wyjątkowo zaskakujące. Po pierwsze, wciąż obowiązuje założenie, że owe domy powstaną, i to w niedalekiej w chwili pisania artykułu przyszłości. Po drugie, wspomniani zostali specjaliści, znów bez wyszczególnienia ich narodowości. Nawet, gdy czytam tekst całe lata po tym, jak został stworzony, staje mi przed oczami (prócz emigrantów, pozaziemskich robotników, ludzi, których żródłem utrzymania jest budowanie domów w warunkach księżycowych) widok polskich - a jakże - naukowców, pracujących nad tą trudną dziedziną.

Potem są opisane dosyć duże komplikacje, powodowane wieloma czynnikami. Problemem do rozwiązania może stać się wszystko, Od ciśnienia, wywieranego przez powietrze z wnętrza domu na jego ścianki, poprzez ryzyko przemieszczenia domku, aż po uderzające meteoryty.

Logiczną propozycją autora jest utworzenie śluzy, podwójnych drzwi, dla zapobieżenia uciekaniu powietrza przy wychodzeniu.

Na koniec pojawia się postulat utworzenia i zaludnienia jaskiń na Księżycu.

Wszystkie powyższe treści przekazano w tonie popularnonaukowym, w związku z czym brzmią zarazem zrozumiale i obiecująco. Niestety, a może i stety wizja z tekstu na razie się nie spełniła. Wciąż jednak zdumiewać się można tym, że podobny tekst zamieszczono w podręczniku do... języka polskiego. Równocześnie ze znajomością gramatyki, wpajano uczniom... no właśnie, co dokładnie? Z jednej strony wiedzę - podano ciśnienie, jakie musiałaby wytrzymać ściana księżycowego domu, podano zakres temperatur jakich można się spodziewać na Srebrnym Globie... Ale przekazano też swego rodzaju wiarę w naukę i w osiągnięcia człowieka, w realność jego śmiałych poczynań. Z pewnością było to działanie zamierzone, a także przejawiające się w ciekawym doborze tematów. Obecnie przedmiot, na którym kontemplowano kiedyś tak poważne sprawy ma zupełnie inne zadania niż wówczas. Teraz kształci się na nim najbardziej podstawowe umiejętności posługiwania się językiem i czyta pewne lektury, generalnie mało naukowe. Wtedy język polski był okazją do wywierania wpływu na sposób myślenia uczniów (dokładniej, indoktrynacji), ale także do przekazywania wiedzy z różnych dziedzin, także tych, które trudno uznać za typowo językowe.

W pewnym sensie jednak czytanie o "Domach na Srebrnym Globie" mogłoby obecnie być nieco przygnębiające. W końcu nie wprowadzono w życie przedstawionych zamierzeń. Rozczarowano się - nie spełniono oczekiwań epoki. Mimo, że postęp techniki przyspieszył, okazało się że pewne projekty teoretycznie wykonalne, w praktyce okazują się mało ekonomiczne, niezbyt opłacalne.

Wciąż jednak łączenie nauczania języka polskiego z naukami ścisłymi samo w sobie wydaje mi się całkiem sympatycznym, a wręcz pożytecznym pomysłem. Moim zdaniem posiadanie szerokich horyzontów jest wręcz pożądane i nie stoi w sprzeczności z promowaną obecnie ideą specjalizacji.

Kasjopea
O mnie Kasjopea

Interesują mnie nauki ścisłe i techniczne, a także ich związki z życiem społecznym. Uwielbiam pisać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie